W jednym z najbardziej tętniących życiem części centrum miasta, gdzie ludzie biegają między piekarni, apteki i przystanku autobusowego, na skraju chodnika siedział w kucki starszy mężczyzna. Wujek Sanya, jak go znali mieszkańcy, miesiącami siedział na jednym i tym samym miejscu codziennie rano. Zamazany koc, który ona zakryła ramiona, było tak samo częścią sceny, jak i najbliższy przystanek autobusowy lub drzewa wzdłuż drogi.
Jego twarz była испещрено głębokimi bruzdami, włosy były siwe, ale gęste, i trzymał je starannie zaczesane do tyłu, jakby chciał zachować trochę godności.
“Dzień dobry, wujku Sanie!” – Czasami wita się ze mną jakiś przechodzień, w większości starsi ludzie. Oni wszyscy jeszcze pamiętali, że kiedyś pracował jako woźny w sąsiedniej szkole średniej i zawsze znalazł dobre słowo dla uczniów.
Wujek Sanie, jednak nie odpowiedział. On tylko skinął głową i wrócił do swoich myśli.
Stało się to w niedzielę, kiedy słońce ledwo пробивалось przez chmury, a miejski kurz była ubrana w złoto, co się przed nim zatrzymała się młoda kobieta. Miał prawie trzydzieści, jego długie brązowe włosy zostały rozwiązane z wiatrem, i był ubrany w brązową skórzaną kurtkę, która nie nadawała się do wiosennej pogody. Później wujek Sanie dowiedziałem się jej nazwa: Esther.
—Dzień dobry, wujku — powiedział twardym, ale przyjaznym głosem.
— Dzień dobry, panno, — ostrożnie odpowiedział wujek Sanie, patrząc na nieznajomego.
“Czy mogę cię zaprosić na obiad?”
“Na obiad?” – z niedowierzaniem zapytał.
Znam dobre miejsce za rogiem, tam dobrze karmią i nie zadają wiele pytań.
Wujek Sanie z uznaniem spojrzał na kobietę. Wydawało się, że nie насмехался i nie żałowałem. Po prostu z ciekawości. I przyjemny.
“Nie mam pieniędzy, jeśli to będzie mnie kosztować tego”, – powiedziała ona.
“Nie pytałem”, Esther wzruszyła ramionami. “Proszę w zamian tylko firmę.” Mój szef mówi, że za dużo jem tylko obiad.
To sprawiło, że staruszka uśmiechnęła.
—Cóż, jeśli to wszystko, to niech tak będzie — powiedział i powoli wstał.
Mały lokal, w który weszli, wydzielane ciepło. Kratę obrusy, domowe zapachy i głośne powitanie kelnerki przypominały o świecie, który wujek Sanie dawno pogrzebał w środku siebie.
“Chciałabym dwie zupy-gulaszu i dwa naleśników na deser” – powiedziała Esther. “Lubisz to?”
“Zawsze lubiłem naleśniki” – odrzekł starzec.
Jak długo mieszkasz na ulicy, jeśli mogę zapytać?
Wujek Sanie długo patrzył w okno.
“Cztery lata temu.” Ale w rzeczywistości byłem zupełnie sam w zaledwie półtora roku. Do tego miałem w piwnicy, gdzie mogę się schować. Następnie zburzony.
A co z twoją rodziną?
“Moja żona zmarła dziesięć lat temu.” Mój syn wyjechał za granicę. Od tamtej pory nic o nim nie słyszałem.
Esther skinęła głową. Nie miał litości i nie jest przerwana, сочувственным westchnieniem, jak inne. On po prostu patrzył. To sprawiło, wujka Sanie trochę ogarnąć.
Ogłoszenie”Ja pracował jako woźny w szkole”. Znajomy? Żółty budynek za kościołem.
“Byłem tam osiem lat temu” – uśmiechnął się Esther. “To ty zawsze rozdawał jabłka głodnym uczniom?”
“Tak, ja to robię”, – po raz pierwszy zaśmiał się staruszek.
Zapach zupy napełnił stół. Kelnerka przyniosła zamówienie, i wujek Sanie westchnął głęboko, gdy próbowałem go.
“Jak w domu” – powiedziała. – Podoba mi się jedzenie mojej mamy.
Esther nie byłam. Pozwolił cieni przeszłości powoli zbliżyć się zza rogu.
Dlaczego nie zwrócić się o pomoc? – spytał cicho.
“Bo ja zazwyczaj nie pytam”. I nawet kiedy pytałem, ja dostałem tylko obietnice. Ale nie można przygotować z nimi kolację.
“Co, jeśli mam ci pomóc?” Nie obietnic, a fakty?
Łzy potoczyły się z oczu wujka Sanie. Spojrzał na młodą kobietę kątem oka.
Jak myślicie, czy warto tracić czas na innego staruszka?
“Ja nie zamierzam go marnować na darmo.” “Zapłacę ci za to jabłko”, – cicho powiedziała Esther.
W kolejnych dniach Esther prawie codziennie wracała do wujka Sanki do domu. Nie zawsze jadał razem: czasem jest po prostu przyniósł jej kawę, w innych przypadkach przyniósł ciepły sweter lub świeżą gazetę. Ale najważniejsze, że zawsze przynosił ze sobą – to uwagę i cierpliwość.
Pewnego dnia usiadł obok niej na chodniku i położył przed nim akta.
“Co to jest?” – podejrzliwie zapytał wujek Sanie.
– Wniosek o pomoc, skierowanie na badania lekarskie oraz wniosek o udzielenie tymczasowego schronienia. Ja już wypełnione, teraz pozostało tylko podpisać.
“Ty… zadbał o tym do mnie?”
“Wszystkim nam potrzebny jest ktoś, kto pomoże wywołać lawinę” – odpowiedział Esther. “Teraz musimy przesunąć go w dół”.
Wujek Sanie długo patrzył na papier. Jej palce drżały, kiedy ona się wzięła za rączkę.
“To więcej, niż ja kiedykolwiek dostał od kogoś w ciągu ostatnich dziesięciu lat”, – powiedział cicho. Dlaczego to robisz, Esther?
Młoda kobieta opuściła głowę.
– Wiesz, kiedy moi rodzice się rozwiedli i mój ojciec odszedł, ja jakiś czas nikomu nie mogłam zaufać. W tym czasie stary dozorca zawsze mówił mi: “Dziewczyno, życie nigdy nie daje ci tego, o co prosisz, poza tym, co ty możesz znieść”. To był ty.
Ogłoszenie
Oczy wuja Sanie wypełniły się łzami.
“Nawet nie wiedziałem, że pamiętasz mnie”.
“Teraz ja oddaję to, co otrzymałem”.
Nowy kierunek, nowe życie
Proces odbył się szybciej, niż oczekiwano. Trzy tygodnie później wujek Sanya mieszkał w czystym, ciepłym pomieszczeniu tymczasowego domu opieki. Jego własne łóżko, jego własny szafa i, co dla niego było to dziwne nowym, jego własną skrzynkę pocztową.
Esther dała mu niewielką radio i co tydzień przynosił mu nowe książki, które on wybierać w antykwariacie. Człowiek stopniowo zaczął odzyskiwać zaufanie do ludzi… i do siebie.
pewnego popołudnia dozorca schroniska zatrzymał go z kopertą w ręku:
“Wujek, twój list”.
Wujek Sanie zmarszczył brwi. Nie spodziewałem się wiadomości od nikogo. Na kopercie była zagraniczna marka.
Otworzyła go drżącą ręką. Litery były mi znane.
Nie wiem, czy otrzymacie ten list, ale jeśli to zrobisz, proszę, wybaczcie mi. Minęło wiele lat, odkąd ostatni raz rozmawialiśmy. Wtedy poczułem się zły i ślepy. Teraz ja też jestem ojcem. Rozumiem.
Mój przyjaciel zobaczył twoje nazwisko na liście organizacji charytatywnej. Jeśli to naprawdę ty, proszę, napisz do mnie.
Chciałbym cię zobaczyć.
Adam.”
Wujek Sanie długo pozostawał nieruchomy. Ona nie mówiła, nie płakała, po prostu wpatrując się w stół, jakby świat po raz pierwszy dał jej to, czego ona nie chciała się spodziewać.
W ten wieczór Esther, jak zawsze, odwiedziła go.
“O co chodzi, wujku Sanki?” On od razu zapytał.
“Otrzymałem list od mojego syna” – powiedział, podając mu kartkę. – Życia. I patrzy.
Esther delikatnie skinęła głową.
“Następnie nadszedł czas, aby napisać do niego”.
“Nie wiem, co powiedzieć.”
– Powiedz to, co powiedziałeś mi w pierwszy dzień: “nie Mam nic do powiedzenia”. Prawdy zawsze wystarczy.
Epilog – Ławka w parku
Dwa miesiące później, wczesnym letnim dniem, dwie osoby siedziały obok siebie na ławce w parku miejskim. Starszy mężczyzna w czystej koszuli z zaczesane do tyłu włosy i młoda kobieta, śmiejąc się, słuchając, jak inny opowiada swoją historię.
Z drugiej strony parku podszedł młody człowiek ze swoim małym synkiem. Chłopiec podbiegł do ławki.
“Dziadek!” – zawołał i rzucił się na kolana wujka Sanie.
Młody człowiek powoli podszedł bliżej. Esther wstała i ustąpiła mu miejsca. Adam skinął w milczeniu głową i usiadł obok ojca. Im nie trzeba było mówić. Uścisk, zwierzęta, sam moment były odpowiedzią.
Esther w milczeniu odeszła, obserwując z tyłu, jak wujek Sanie powoli odzyskuje to, co stracił: nie pieniądze, nie dom, a co najważniejsze – godność.