Jechałam do domu, gdy zobaczyłam małą dziewczynkę w szkolnym autobusie, która z przerażenia waliła w tylną szybę. Mój świat się zatrzymał. Coś było strasznie nie tak. Ale w jakie niebezpieczeństwo mogło być małe dziecko w pozornie bezpiecznym szkolnym autobusie? Pobiegłam za autobusem, żeby się dowiedzieć, ale moje serce zabiło mocniej.
Deszcz uderzał w przednią szybę, gdy jechałam do domu, każda kropla odbijała ciężar w moim sercu. Dzisiaj musiał być najgorszy dzień w moim życiu. Najpierw mój narzeczony odwołał nasz ślub w zeszłym tygodniu, a teraz właśnie straciłam pracę. Mój umysł był splątanym bałaganem myśli i emocji…
Frustracja młodej kobiety za kierownicą samochodu | Źródło: Freepik
„Zachowaj spokój, Mollie” – szepnęłam do siebie, z białymi knykciami na kierownicy. „Musi być inny sposób. Jeśli jedne drzwi się zamkną, drugie się otworzą, prawda?”
Ale słowa wydawały się puste. Jak mogłem wrócić do domu i powiedzieć mamie, że mnie zwolnili?
Ona by się zamartwiała. Od kiedy tata umarł, była moją opoką i ostatnią rzeczą, jakiej chciałem, było ją zawieść.
Zrozpaczona kobieta prowadząca samochód | Źródło: Freepik
Mój telefon zabrzęczał po raz piąty. Znowu mama. Zjechałem na krawężnik i odebrałem.
„Tak, mamo, będę za dziesięć minut. Jadę…”
„Mollie, kochanie, widziałaś prognozę pogody? Nadchodzi wielka burza. Proszę, uważaj.”
Przełknąłem ślinę. Ta burza była niczym w porównaniu z tą, która narastała we mnie.
„Tak, tak, nie martw się. Będę tam wkrótce.”
Kobieta siedząca w samochodzie i rozmawiająca przez telefon | Źródło: Freepik
„Wszystko w porządku? Odzywasz się.”
„Nic mi nie jest, mamo. Po prostu… zmęczona. Muszę prowadzić, okej? Kocham cię” – rozłączyłam się, gardło miałam ściśnięte.
Jak mogłem jej powiedzieć, że straciłem pracę tylko dlatego, że zwróciłem się do przełożonych? Użyli wymówki „nieosiągnięcia celów kwartalnych”, ale znałem prawdziwy powód.
Zmartwiona starsza kobieta rozmawiająca przez telefon | Źródło: Pexels
„Co najgorszego może się teraz wydarzyć?” – wymamrotałem, wrzucając bieg.
Nie wiedziałem, że zaraz się dowiem.
Gdy włączałem się z powrotem do ruchu, obok mnie przejechał żółty autobus szkolny. Coś przykuło moją uwagę w tylnej szybie: mała dziewczynka, z twarzą przyciśniętą do szyby, jej maleńkie piąstki waliły jak szalone. Wołała o pomoc.
Autobus szkolny na ulicy | Źródło: Unsplash
„Co do…? O mój Boże… czy ona jest w porządku?” – jęknęłam.
Nie myśląc, wcisnąłem gaz do dechy, ścigając autobus. Dziecko było wyraźnie w niebezpieczeństwie, ale dlaczego? W jakim niebezpieczeństwie mogło się znaleźć w pozornie bezpiecznym autobusie szkolnym?
„Już jadę, trzymaj się, kochanie” – mruknąłem, trąbiąc raz po raz.
Kierowca autobusu wydawał się nieświadomy, jechał dalej drogą, jakby nic się nie stało. Panika narastała w mojej piersi, podjęłam decyzję w ułamku sekundy. Skręciłam wokół autobusu i przecięłam go, zmuszając do zatrzymania się na środku ruchliwej drogi.
Zszokowana kobieta siedząca w samochodzie | Źródło: Freepik
Kierowca, krępy mężczyzna z gęstym czarnym wąsem, wybiegł. „Co ty wyprawiasz, kobieto? Mogłaś spowodować wypadek!”
Zignorowałam go, przepychając się obok i wbiegając do autobusu. Hałas uderzył we mnie jak ściana. Dzieciaki zgromadziły się wokół dziewczyny, krzycząc i śmiejąc się.
Pobiegłam na tył, gdzie mała dziewczynka siedziała sama, jej twarz była teraz czerwona i pokryta łzami. Gdy do niej dotarłam, zamarłam. To nie było to, czego się spodziewałam.
Skala szarości małej dziewczynki ze łzami w oczach | Źródło: Pexels
„O mój Boże! Masz atak astmy?”
Dziewczynka kiwała głową gorączkowo, jej pierś unosiła się, gdy walczyła o powietrze. Uklękłam obok jej siedzenia, a moje serce waliło.
„Jak masz na imię, kochanie?” – zapytałam, starając się zachować spokojny głos.
Wskazała na dowód osobisty, który miała na szyi. Nazywała się Chelsea.
„Okej, Chelsea, pójdziemy po pomoc. Gdzie jest twój inhalator?”
Zaskoczona kobieta w autobusie szkolnym | Źródło: Midjourney
Chelsea pokręciła głową, niezdolna do mówienia. Spojrzałem w górę, by zobaczyć, że kierowca podążył za mną, jego twarz była blada.
„Wiesz gdzie jest jej inhalator?”
Pokręcił głową. „Ja… ja nawet nie wiedziałem, że ma kłopoty. Tutaj jest tak głośno, że nic nie słyszałem”.
Powstrzymałam gniewną ripostę i zaczęłam przeszukiwać plecak Chelsea. Nic. Panika drapała mnie po wnętrznościach, gdy patrzyłam, jak usta małej dziewczynki zaczynają sinieć.
Kobieta trzymająca plecak | Źródło: Freepik
„Pomóż mi poszukać!” – krzyknąłem do kierowcy.
Przeszukaliśmy pod siedzeniami, w przejściu, wszędzie, gdzie tylko mogliśmy pomyśleć. Ku mojemu przerażeniu, zorientowałem się, że inne dzieci się śmiały, niektóre nawet wskazywały na Chelsea.
„To nie jest śmieszne!” warknęłam na nich. „Ona potrzebuje pomocy!”
Wtedy mnie olśniło. Zacząłem łapać wszystkie ich plecaki, ignorując ich protesty.
„Hej, nie możesz tego zrobić!” krzyknął piegowaty chłopiec.
Zbliżenie na chłopca z piegami | Źródło: Midjourney
Znalazłem go w trzeciej sprawdzeniu torby: niebieski inhalator z imieniem Chelsea. Zajrzałem do chłopaka, który był właścicielem plecaka.
„Dlaczego to masz?”
Odwrócił wzrok i mruknął: „To był tylko żart”.
„Żart? Mogła umrzeć!”
Częściowy widok inhalatora na astmę w torbie | Źródło: Midjourney
Pobiegłem z powrotem do Chelsea, pomagając jej użyć inhalatora. Stopniowo jej oddech się uspokoił, a kolor powrócił na jej twarz. Trzymałem ją za rękę, mrucząc kojące słowa, gdy wracała do zdrowia.
Kierowca stał tam, załamując ręce. „Przepraszam bardzo. Nie miałem pojęcia…”
Odwróciłam się do niego, mój gniew wzrósł. „Te dzieciaki są twoją odpowiedzialnością! Powinieneś sprawdzić, co się dzieje, kiedy usłyszałeś zamieszanie!”
Zaskoczony mężczyzna | Źródło: Freepik
Skinął głową, zawstydzony. „Masz rację. Przepraszam.”
Chelsea pociągnęła mnie za rękaw, jej głos był ledwie szeptem. „Dziękuję.”
Te dwa słowa uderzyły mnie mocniej niż cokolwiek innego, co wydarzyło się tamtego dnia. Nie mogłem jej zostawić samej po tym.
„Zostanę z tobą, dopóki nie odwieziemy cię do domu, okej?”
Chelsea skinęła głową, a na jej zalanej łzami twarzy pojawił się mały uśmiech.
Zwróciłem się do kierowcy. „Przestawię samochód i pojadę z nią. Czy to w porządku?”
Zaniepokojona kobieta odwraca się na bok | Źródło: Midjourney
Skinął głową. „Oczywiście. To najmniej, co możemy zrobić po… cóż, wszystkim.”
Gdy wysiadłem z autobusu, aby przestawić samochód na pobliski parking, zdałem sobie sprawę, że trzęsą mi się ręce. Cóż to był za dzień.
Z powrotem w autobusie, usiadłem obok Chelsea, moje pocieszające ramię wokół jej ramion. Pozostałe dzieci były teraz niezwykle ciche, powaga tego, co się wydarzyło, w końcu zaczęła do nich docierać.
„Dlaczego inne dzieci ci nie pomogły?” – zapytałem łagodnie.
Zbliżenie zmartwionej kobiety | Źródło: Midjourney
Dolna warga Chelsea zadrżała. „Myślą, że to zabawne, kiedy nie mogę oddychać. Czasami ukrywają mój inhalator”.
Moje serce pękło dla niej. „To nie w porządku, Chelsea. Wiesz o tym, prawda?”
Skinęła głową, patrząc na swoje dłonie. „Staram się być odważna, ale czasami tak bardzo się boję”.
Mała dziewczynka ze łzami w oczach | Źródło: Midjourney
Ścisnąłem jej ramię. „Byłaś dziś niesamowicie odważna. Zwróciłaś moją uwagę, kiedy potrzebowałaś pomocy. To wymaga dużo odwagi”.
Na jej ustach pojawił się mały uśmiech. „Naprawdę?”
„Naprawdę. Jesteś jedną z najodważniejszych osób, jakie kiedykolwiek spotkałem.”
Dwa przystanki później Chelsea wskazała przez okno. „To moja mama i tata!”
Autobus szkolny w deszczowy wieczór | Źródło: Unsplash
Gdy wysiedliśmy z autobusu, rodzice Chelsea podbiegli do nas z wyrazem zdezorientowania na twarzach.
„Chelsea, kim jest ta osoba?” – zapytała jej matka, patrząc na mnie nieufnie.
Głos Chelsea był teraz silniejszy, gdy powiedziała: „To Mollie. Uratowała mi życie”.
Kiedy Chelsea wyjaśniła, co się stało, na twarzy jej rodziców pojawiło się zdziwienie, wdzięczność, a następnie złość na kierowcę autobusu, inne dzieci i całą sytuację.
Portret wściekłej kobiety | Źródło: Midjourney
„Nie wiem, jak ci dziękować” – powiedział ze łzami w oczach ojciec Chelsea.
„Cieszę się, że mogłem tam pomóc”.
Matka Chelsea, pani Stewart, nalegała, żeby odwieźć mnie do samochodu. Gdy dotarliśmy na parking galerii handlowej, niebo się otworzyło, a deszcz lał strumieniami.
„Więc, Mollie” – powiedziała pani Stewart, patrząc na mnie przez zalaną deszczem przednią szybę – „co robisz?”
Kobieta prowadząca samochód | Źródło: Unsplash
Wybuchnęłam gorzkim śmiechem. „Zabawne, że pytasz. Właściwie to dzisiaj straciłam pracę”.
Brwi pani Stewart podniosły się. „Och, bardzo mi przykro to słyszeć. Czy mogę zapytać, co się stało?”
Westchnęłam, wydarzenia dnia znów mnie zalały. „Zgłosiłam pewne nieetyczne praktyki. Nie spodobało im się to, więc znaleźli pretekst, żeby mnie puścić”.
Pani Stewart milczała przez chwilę. Potem powiedziała: „Wiesz, mój mąż i ja prowadzimy małą firmę. Być może mamy wakat. Czy byłbyś zainteresowany przyjściem na rozmowę kwalifikacyjną?”
Zamrugałam, niepewna, czy dobrze usłyszałam. „Mówisz poważnie?”
Oszołomiona młoda kobieta | Źródło: Midjourney
Uśmiechnęła się. „Oczywiście. Każdy, kto zrobiłby tyle, żeby pomóc dziecku w potrzebie, jest kimś, kogo chciałabym mieć w swoim zespole”.
Gdy podjechaliśmy do mojego samochodu, deszcz zelżał do mżawki. Pani Stewart podała mi swoją wizytówkę.
„Zadzwoń do mnie jutro” – powiedziała. „Zorganizujemy coś”.
Ścisnęłam kartkę, iskra nadziei zapłonęła w mojej piersi. „Dziękuję. Tak zrobię”.
Kobieta trzymająca wizytówkę | Źródło: Freepik
Następnego ranka obudziłam się lżejsza niż od tygodni. Opowiedziałam mamie wszystko, co się wydarzyło. O stracie pracy, uratowaniu Chelsea, potencjalnej nowej okazji… o wszystkim.
Przytuliła mnie mocno, w jej oczach widać było dumę.
„Zawsze wiedziałem, że jesteś stworzona do wielkich rzeczy, kochanie!”
Gdy wybierałem numer z wizytówki pani Stewart, moje serce znów zaczęło bić szybciej, ale tym razem z ekscytacji, a nie ze strachu.
Kobieta trzymająca smartfon | Źródło: Unsplash
„Cześć, Mollie” – ciepły głos pani Stewart rozległ się w telefonie. „Bardzo się cieszę, że zadzwoniłaś. Co byś powiedziała na przyjście na rozmowę kwalifikacyjną dziś po południu?”
Nie mogłem powstrzymać uśmiechu, który rozlał się na mojej twarzy. „Chętnie. Dziękuję bardzo za tę możliwość”.
„Nie, Mollie” – powiedziała, a ja niemal słyszałam uśmiech w jej głosie. „Dziękuję. Uratowałaś naszą córkę. To najmniej, co możemy zrobić”.
Kobieta rozmawiająca przez telefon | Źródło: Midjourney
Kiedy odkładałem słuchawkę, poczułem, jak łzy kłują mnie w oczy. Ale po raz pierwszy od dłuższego czasu były to łzy radości, a nie smutku.
Byłem tak szczęśliwy i zdałem sobie sprawę, że to rzeczywiście prawda: Kiedy Bóg zamyka jedne drzwi, zawsze otwiera inne. A czasami te nowe drzwi prowadzą do miejsc, których nigdy nie mogłeś sobie wyobrazić.
Uśmiechnięta, radosna kobieta | Źródło: Midjourney
Oto inna historia : Pewna rozpieszczona matka myślała, że może sobie pozwolić na zniszczenie iPada mojej córeczki w samolocie. Ale karma zadziałała szybko… naprawdę szybko.
Ta praca jest inspirowana prawdziwymi wydarzeniami i ludźmi, ale została sfabularyzowana w celach twórczych. Imiona, postacie i szczegóły zostały zmienione w celu ochrony prywatności i ulepszenia narracji. Wszelkie podobieństwo do rzeczywistych osób, żywych lub zmarłych, lub rzeczywistych wydarzeń jest czysto przypadkowe i nie było zamierzone przez autora.
Autor i wydawca nie rości sobie żadnych praw do dokładności wydarzeń ani przedstawienia postaci i nie ponoszą odpowiedzialności za jakąkolwiek błędną interpretację. Ta historia jest udostępniana „tak jak jest”, a wszelkie wyrażone opinie są opiniami postaci i nie odzwierciedlają poglądów autora ani wydawcy.